Nieleczenie zaburzeń lękowych czy depresji, które współwystępują z przewlekłą chorobą układu oddechowego, jest ryzykowne i negatywnie wpływa też na samo schorzenie.
Zaburzenia lękowe w przebiegu choroby przewlekłej występują u części osób zmagających się z chorobami układu oddechowego. Głównym powodem jest obecność przewlekłej choroby somatycznej, która wymaga ciągłej opieki medycznej, niejednokrotnie prowadzi do niepełnosprawności, powoduje zaburzenie biegu życia, zmianę ról życiowych. Druga kwestia dotyczy ściśle dokuczliwości i chroniczności objawów schorzenia oddechowego: duszności, kaszlu, gromadzenia się wydzieliny oraz obniżenia wydolności fizycznej. Pacjenci obawiają się też samych napadów duszności.
Trzeba także brać pod uwagę istnienie przewlekłego stanu zapalnego w organizmie, co może powodować zmiany o charakterze fizjologicznym, biologicznym, biochemicznym. Wpływ mogą mieć też leki stosowane w terapiach przewlekłych chorób układu oddechowego. Również brak wsparcia (nie każdy chory będzie je miał), podejście pacjenta do choroby, przekonania na temat choroby czy siebie w tej chorobie mogą dawać oddźwięk w postaci stanów lękowych czy depresji.
Lęki i depresja dopadają wielu
Nawet ponad 50% chorych na przewlekłą obturacyjną chorobę płuc bądź astmę mierzy się z depresją, a w ciężkich postaciach POChP jest to nawet do 80% chorych. I depresję, i zaburzenia lękowe może mieć do 40% osób z przewlekłą chorobą układu oddechowego. Istnieje też korelacja między nasileniem objawów choroby układu oddechowego a poziomem ryzyka pojawienia się depresji czy zaburzeń lękowych Zaburzenia depresyjne i lękowe częściej notuje się u kobiet niż u mężczyzn; i u osób młodych, zwłaszcza jeżeli mają one bardzo nasilone objawy.
Współwystępowanie chorób układu oddechowego i zaburzeń ze strony psychiki zdecydowanie przyczynia się do obniżenia jakości życia, powoduje też częstsze i dłuższe niż u innych hospitalizacje, gorsze radzenie sobie np. w progresji schorzenia oddechowego czy z objawami. Chorzy często wycofują się też z życia i dochodzi do pogłębiającej się izolacji społecznej, bo coraz więcej czasu spędzają w domu, poddając się działaniu tzw. grawitacji kanapowej. Pacjenci gorzej przestrzegają też zaleceń lekarskich lub nie przestrzegają ich wcale, bo nie widzą w tym sensu, uważając, że to im i tak nie pomoże. Przekłada się to na pogorszenie stanu ogólnego chorego.
Sięgnąć po pomoc to konieczność
Chorzy z przewlekłymi chorobami układu oddechowego powinni mieć dostępną opiekę psychologiczną, żeby nie dopuścić do rozwoju depresji czy zaburzeń lękowych i móc leczyć te stany, jeśli już wystąpią. Zaniepokoić powinno obniżenie nastroju, które trwa co najmniej dwa tygodnie, występuje niemal codziennie, przez zdecydowaną większość dnia. Niepokojące powinny być też zmiany w apetycie – jego spadek bądź nasilenie – a także nadmierna senność bądź bezsenność czy nerwowość, drażliwość, wycofanie z aktywności, niechęć do robienia rzeczy, które do tej pory ktoś lubił robić. Czujność powinny wzbudzić spowolnienie psychoruchowe i napady lęku panicznego – mogą one występować w określonych miejscach/okolicznościach i najczęściej wiążą się z pojawieniem się duszności. Powodem do niepokoju jest też lęk uogólniony chorego, czyli nadmierne zamartwianie się, poczucie ciągłego napięcia czy gotowości do odparcia zagrożenia, którego w danej chwili nie ma. Wystąpienie tych objawów oznacza, że czas skorzystać z pomocy specjalistów, którzy ocenią, czy konkretne objawy wynikają z choroby układu oddechowego, czy z zaburzeń psychicznych. Symptomów lękowo-depresyjnych nie wolno lekceważyć, ponieważ mogą się z czasem nasilić i negatywnie wpłynąć na codzienne funkcjonowanie.