Pamiętajmy, że wcześnie wykryty nowotwór daje bardzo duże szanse na wyleczenie. Korzystajmy z regularnych badań przesiewowych, nie lekceważmy niepokojących objawów. Jeśli razem i w odpowiednim momencie włączymy terapię to mamy duże szanse na wygraną.
Nowotwory złośliwe są istotnym problemem zdrowotnym, społecznym i ekonomicznym naszych czasów. Zgodnie z Krajowym Rejestrem Nowotworów (KRN), w 2018 r. w Polsce odnotowano 167,5 tys. nowych zachorowań na nowotwory i 101,4 tys. zgonów z tego powodu. Liczba zachorowań będzie rosła ze względu na zmiany struktury wieku populacji (przybywa osób starszych, u których ryzyko zachorowania wzrasta z wiekiem). Kilka lat temu onkolodzy zaczęli posługiwać się zwrotem „onkologiczne tsunami”, żeby zobrazować prognozowany wzrost zachorowań na nowotwory w kolejnych latach. Przewidywano, że do 2025 r. nastąpi wzrost liczby zachorowań do blisko 190 tys. rocznie. Pandemia COVID-19 sparaliżowała cały system opieki zdrowotnej, co bez wątpienia odciśnie swoje piętno na pacjentach onkologicznych. Brytyjczycy szacują się, że nastąpi wzrost wykrywalność nowotworów w trzecim i czwartym stadium zaawansowania o 20-30%. U tych pacjentów leczenie będzie trudniejsze, a rokowanie dużo gorsze.
Pandemia pogłębiła wcześniejsze problemy opieki onkologicznej – przede wszystkim w zakresie finansowania świadczeń onkologicznych oraz organizacji diagnostyki i leczenia. Obecnie największym zmartwieniem onkologów jest fakt, że po wybuchu pandemii wiele osób z podejrzeniem choroby nowotworowej zniknęło z onkologicznego „radaru”. Kolejne fale zakażeń blokowały dostęp do podstawowych badań, utrudniając wykrywanie nowotworów we wczesnym stadium i uniemożliwiając onkologom szybką i skuteczną pomoc. Część pacjentów nie pojawiła się u onkologów w 2020 r. i spodziewamy się dużej fali zachorowań na nowotwory w 2021 r. Z danych z NFZ wynika, że w 2020 roku wystawiono ponad 17 tys. mniej kart DiLO niż w 2019 r. Tylko w styczniu wydano o ponad 3 tys. mniej kart niż w analogicznym okresie rok temu. Już teraz obserwujemy coraz większą liczbę pacjentów w trzecim i czwartym stadium zaawansowania. Niestety w większości będą to pacjenci kwalifikujący się do leczenia podtrzymującego a nie leczenia radykalnego, czyli z założeniem wyleczenia. Sytuacja ta dotyczy szczególnie pacjentów z rakiem płuca, wcześniej diagnozowanych przez szpitale płucne, a te w początkach pandemii skupiły się na pacjentach covidowych. Druga grupa pacjentów to pacjenci z rakiem jelita grubego. Wcześniej nowotwory te operowane były przez chirurgów rejonowych, a szpitale w rejonie „zatkały” się podczas pandemii. Pacjenci z nowotworami jelita grubego nie trafiali na czas na stół operacyjny. Zgłaszają się teraz do centrów onkologii z bardzo zaawansowaną chorobą. Leczenie tych pacjentów jest dużo bardziej kosztochłonne. Jeszcze przed pandemią onkologia borykała się z problemem niedofinansowania, teraz problemy finansowe szpitali zaczną się pogłębiać.
Pandemia wstrzymała również realizację badań przesiewowych. Z ostatnich danych publikowanych przez NFZ wynika, że na badania przesiewowe w kierunku raka piersi zgłosiło się w ostatnim okresie zaledwie ok. 33 proc. Przed pandemią na mammografię zgłaszało się średnio 55-60 proc. kobiet w wieku 50 – 69 lat. Z kolei cytologię w ostatnim okresie wykonało tylko ok. 14 proc. kobiet w wieku 25 – 59 (przed pandemią 30-40 proc.). Najgorsza sytuacja jest w przypadku kolonoskopii, gdzie jeszcze przed pandemią była bardzo niska zgłaszalność – w niektórych województwach nawet kilka proc. Jak najszybsze odblokowanie badań przesiewowych powinno być obecnie jednym z najważniejszych priorytetów.
Nowotwory nie mają lockdownu
Czas jest jednym z najważniejszych parametrów w onkologii – czas oczekiwania na pierwsza wizytę, czas oczekiwania na badania diagnostyczne, na wynik badań. Czas determinuje szansę pacjenta na wyleczenie z choroby nowotworowej. Dlatego to wszystko musi być koordynowane i monitorowane, żebyśmy wiedzieli, czy ścieżka pacjenta onkologicznego jest prawidłowa, czy pacjent jest odpowiednio prowadzony. W woj. dolnośląskim od dwóch lat prowadzimy pilotaż Krajowej Sieci Onkologicznej, który bardzo pomógł nam utrzymać opiekę onkologiczną po wybuchu pandemii. Nie mogliśmy zamknąć się na pacjentów – przecież nowotwory nie mają lockdownu.
Jak działa opieka w sieci onkologicznej? Przykładowy pacjent z podejrzeniem raka prostaty, który otrzymał skierowanie na badania: tomografię komputerową, rezonans magnetyczny, scyntygrafię kości. W momencie, w którym ma w ręku skierowanie, nie wie, co zrobić dalej. Musi iść do jednego okienka, do drugiego, zadzwonić pod kilka numerów, szukać pomocy na własną rękę, pytać znajomych. W pilotażu sieci onkologicznej pacjenci chwalą sobie rolę koordynatora opieki onkologicznej, która została rozszerzona i wzmocniona. Koordynator nie jest lekarzem, to osoba, która pomaga pacjentowi odnaleźć się w systemie, pomaga mu umówić się na te badania, zebrać wyniki w odpowiednim czasie, umawia pacjenta na kolejne wizyty u lekarza. Dzięki temu pacjent nie jest wrzucony na głęboką wodę, jest prowadzony za rękę, ma wsparcie i pomoc na każdym etapie opieki. Do dyspozycji pacjentów jest też infolinia onkologiczna, za pośrednictwem której pacjent może umówić się na wizytę i być w stałym kontakcie z placówką onkologiczną.
Obecnie bywa tak, że pacjent dostaje skierowanie na badanie dopiero po 3-4 tygodniach, a jeszcze kolejny miesiąc czeka na jego wynik. W onkologii to jest niedopuszczalne. Taka informacja po dwóch miesiącach jest dla onkologa bezużyteczna. To wszystko musi zamknięte w przedziale 2-3 tygodni, łącznie z opisem badania. I to się udało w pilotażu sieci onkologicznej, ponieważ Ci pacjenci są traktowani priorytetowo. W pilotażu monitorujemy m.in. czas realizacji pierwszej wizyty u onkologa, czas oczekiwania na badania i na wyniki badań. Od momentu, w którym zaczęliśmy to sprawdzać, czas oczekiwania znacząco się skrócił. Na badanie tomografii komputerowej i rezonans magnetyczny razem z opisem pacjent czeka do 3 tygodni. Pierwsza wizyta pacjenta u onkologa odbywa się do 7 dni.
Sami możemy uniknąć połowy zachorowań na nowotwory
Pamiętajmy, że również sami możemy dużo zrobić, aby uniknąć zachorowania na nowotwór. Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) u około 80% nowotworów wywołanych jest przez czynniki zewnętrzne, w tym styl życia, a dzięki zmianie stylu życia można uniknąć zachorowań na około 40-50% nowotworów złośliwych. Palenie tytoniu, otyłość oraz towarzyszące jej zła dieta i brak ruchu, nadużywanie alkoholu oraz nadmierna ekspozycja na promieniowanie UV to jedne z głównych czynników ryzyka zachorowania na nowotwory.