W przypadku kannabinoidów należy postawić pytanie, czy ich stosowanie jest powrotem do przeszłości, czy to może jednak wybór przyszłości – szczególnie w onkologii. Wyniki badań sugerują to drugie.
W Polsce największą krzywdę marihuanie medycznej zrobiły receptomaty, gdyż 80% konopi medycznych wykorzystywane jest u nas do celów rekreacyjnych. Jedynie 20% trafia do tych, którzy marihuany medycznej naprawdę potrzebują – w celu terapeutycznym.
Sativa czy indica?
Hodowlane odmiany konopi mają obecnie wyższe stężenie kannabinoidów w porównaniu do odmian dzikich i dostępne są w dwóch podstawowych typach (podgatunkach): sativa bądź indica, ale są też warianty z dominantą odmiany sativa albo indica. Na rynku dostępne są także hybrydy o podobnym stosunku cech obu tych odmian.
Pozyskane w hodowli żeńskie kwiatostany rośliny są odpowiednio suszone i sprawdzane pod kątem wielu cech dla uzyskania najlepszej jakości surowca i bezpieczeństwa pacjentów, np. na obecność metali ciężkich czy grzybów, Marihuanę medyczną możemy – upraszczając – podzielić na dwa podstawowe typy. Jest typ bardziej pobudzający – sativa. Nazywam ten typ sativa – activa, gdyż ma właściwości energetyzujące, wspomagające koncentrację, poprawiające motywację i witalność – pacjenci mówią, że po zastosowaniu produktów z dominantą sativy czują się młodsi i lepiej im się funkcjonuje. Typ sativa jest więc dobrym wyborem do stosowania w ciągu dnia – dla chorych, którzy aktywnie funkcjonują, ale mają dolegliwości bólowe.
Z kolei pacjentom potrzebującym bardziej odprężenia, dedykowana jest odmiana indica. Hybrydy z dominantą indica będą mieć właściwości przeciwlękowe, odprężające, wzmagające apetyt. Z tego powodu mogą efektywnie relaksować mięśnie i działać przeciwbólowo oraz łagodzić różne stany zapalne. Wykorzystujemy to w leczeniu bólu neuropatycznego – trudnego do zniwelowania. Ponieważ produkt taki będzie działał odprężająco, wyciszająco i lekko nasennie, dlatego proponujemy go pacjentom, którzy będą go przyjmować raczej w godzinach popołudniowo-wieczornych albo na noc. Jest to odmiana, która pacjentom ze wzmożonym napięciem mięśni pomoże spokojnie przespać noc i wypocząć.
Oczywiście, o ostatecznym efekcie terapeutycznym danej odmiany zdecyduje najważniejszy czynnik zmienności, czyli nasz organizm – każdy będzie inaczej reagował na dany susz i na zawarte w nim terpeny, które również wywierają efekty kliniczne.
Susz konopny – fundament terapii
Terapeuta – lekarz, który będzie przepisywał pacjentowi pozyskane z konopi susze, musi być zorientowany w aktualnej ofercie na rynku, aby pacjent niepotrzebnie nie wracał do lekarza z powodu braku produktu w aptece. Ja albo odsyłam chorych do apteki, o której wiem, że jest dobrze zaopatrzona w potrzebne pacjentowi produkty, albo – zanim wypiszę receptę – dzwonię do apteki i pytam, czy konkretny susz jest dostępny.
Jeżeli chcę w warunkach kontrolowanych, czyli w ramach oddziału medycyny paliatywnej, włączyć u pacjenta leczenie za pomocą waporyzatora (wziewnie), to wypisuję receptę, pacjent wykupuje susz i przychodzi z nim na oddział, gdzie korzysta ze znajdujących się tu waporyzatorów. Uczy się na swoim suszu waporyzowania i decyduje, czy kupić sobie podobne urządzenie do domu (niestety, nie jest to tania inwestycja). Zatem początkowy wydatek dla chorego na leczenie to około 50 zł – tyle kosztuje jeden gram suszu konopnego. Susze konopne są drogie nie tylko w Polsce, podobnie jest też w innych krajach.
Nie wszyscy pacjenci będą preferowali wziewną postać terapii z wykorzystaniem marihuany medycznej. Takim osobom możemy zaproponować zastosowanie ekstraktów z suszu konopnego bogatego w THC przepisanego przez lekarza. W Polsce działają apteki, które przepisany susz przerobią na olejek. Są też u nas dostępne gotowe olejki 2%, 5% i 10%. W okresie miareczkowania, czyli w czasie, gdy szukamy najmniejszej skutecznej dawki THC, wykorzystanie ekstraktów z suszu konopnego może stanowić dobre rozwiązanie. Dlatego moim pacjentom proponuję przerobienie w aptece suszu odmiany uznanej za najwłaściwszą (dla konkretnego chorego i sytuacji) na olejek według mojej receptury. Koszt 10 ml opakowania przerobionego suszu to ok. 500-1000 zł za buteleczkę w zależności od stężenia ekstraktu.
Marihuana medyczna w praktyce
Przy wykorzystaniu marihuany medycznej dobre nastawienie do leczenia jest bardzo istotne. Kiedy zaczniemy terapię w złej chwili czy z wykorzystaniem nieodpowiednio dobranych preparatów, możemy nie uzyskać spodziewanych efektów. W rezultacie mogą pojawić się paradoksalne reakcje – na przykład u osób starszych obserwujemy zachowania dysforyczne, czyli odwrotne do euforii. Jeżeli jednak pacjent obawia się, że po przyjęciu medycznej marihuany będzie odczuwał euforię, nic bardziej mylnego. U moich pacjentów, którzy zażywają przepisane preparaty, nie obserwuję euforii. Odczuwają oni za to poprawę nastroju, doznają wrażenia rozluźnienia i relaksacji. Jeśli chorzy mają przewlekłe bóle, doznają ulgi w cierpieniu.
Bywa, że pacjenci przed kolejną sesją chemioterapii chcą skorzystać z waporyzacji suszem konopnym bogatym w THC, aby zmniejszyć nudności powodowane chemioterapeutykami. Warto wiedzieć, że typowe leki przeciwwymiotne stosowane przy chemioterapii jedynie zmniejszają nudności i wymioty, a kannabinoidy dodatkowo poprawiają apetyt. Z tego powodu po zażyciu preparatów bogatych w THC chętniej sięga się po wysokokaloryczne pokarmy, gdyż kannabinoidy rozpuszczają się w tłuszczach.
U pacjentów onkologicznych nietrudno o pojawienie się lęku czy obniżonego nastroju – w wyniku rozpoznania choroby czy na myśl o leczeniu. Stan ten określany jest jako depresja reaktywna i warto w takiej sytuacji zastosować CBD. Przy jego regularnym używaniu pacjent odczuwa wszechogarniający spokój (bez jednoczesnej senności i wytłumienia), który wynika ze zmniejszenia napięcia emocjonalnego. Istnieje pogląd, że u pacjentów z lękiem należy bardzo uważnie wprowadzać preparaty albo z domieszką THC, albo bogate w THC, ponieważ związek ten w małych dawkach może działać przeciwlękowo, ale w zbyt dużych może generować powstanie lęku, a nawet powodować ataki paniki.
Konopie w leczeniu objawowym i przyczynowym
Pozytywne wyniki włączania kannabinoidów do leczenia objawowego w onkologii są dobrze udokumentowane naukowo. Pacjenci coraz częściej natomiast pytają, czy marihuana leczy raka. Nie mogę powiedzieć, że leczy, ale nie mogę też temu zaprzeczyć, gdyż są na to dowody. Badania substancji aktywnych zawartych w konopiach medycznych, przeprowadzane na modelach tkankowych, komórkowych czy zwierzęcych, potwierdzają, że związki zawarte w konopiach mają wpływ na aktywność szlaków metabolicznych, które są kluczowe dla istnienia nowotworów. Między innymi utrudniają powstawanie nowych naczyń krwionośnych (angiogenezę), które miałyby być odpowiedzialne za ukrwienie guza nowotworowego, zmniejszają migrację komórek nowotworowych, przez co przeciwdziałają przerzutom, a także wpływają na żywotność komórek nowotworowych i na ich umieranie.
Kanabinoidy są obecnie rozpatrywane jako leki w terapiach uzupełniających leczenie objawowe i w terapii skojarzonej, wspomagając działanie przeciwzapalne. Warto jednak pytać pacjentów, czego oni oczekują po terapii, a – niestety – za rzadko to robimy; i każdorazowo zastanowić się nad wdrożeniem marihuany medycznej do terapii, szczególnie objawowej oraz w sytuacji, gdy z uwagi na zaawansowanie choroby priorytetem przestaje być całkowite wyleczenie z nowotworu, a staje się nim zapewnienie pacjentowi maksymalnego komfortu i jakości życia oraz korzyści zdrowotnej.