Dawne powiedzenie: „wielki chirurg – wielkie cięcie, mały chirurg – małe cięcie” współcześnie straciło pierwotny sens.
Przez dekady pacjentki z nowotworami trzonu macicy były leczone wycięciem macicy z jajnikami i jajowodami. Dodatkowo usuwano kilkadziesiąt węzłów chłonnych z miednicy i okolicy aorty, po to by je zbadać i uzyskać informację, czy znajdują się w nich komórki nowotworowe, a pacjentka wymaga dodatkowego leczenia. Przeprowadzenie takiej operacji wymagało „otworzenia” brzucha często na długości 20-40cm, a pacjentki wymagały wielodniowego pobytu w szpitalu i długiej rekonwalescencji. Narażone też były na ryzyko wystąpieniem powikłań związanych np. z dużym nacięciem takich jak infekcje, znaczna utrata krwi, ból, czy też powstawanie przepuklin.
Dzięki rozwojowi technik małoinwazyjnych operacja u pacjentki z nowotworem macicy może dziś być wykonana laparoskopowo lub przy zastosowaniu robota chirurgicznego przez drobne kilkumilimetrowe nacięcia skóry. A właściwie to nie może, a powinna być tak wykonana. Europejskie Towarzystwo Ginekologii Onkologicznej (ESGO) w swoich zaleceniach rekomenduje tę metodę jako najlepszą dla pacjentki. Odciętą macicę usuwa się przez pochwę, rzadko kiedy konieczne jest zrobienie małego nacięcia nad spojeniem łonowym i usunięcie jej od strony brzucha. W czołowych europejskich ośrodkach onkologicznych ponad 95% operacji nowotworów trzonu macicy jest wykonywanych małoinwazyjnie.
Do początku XXI wieku wszystkie operacje „przez dziurkę od klucza” wykonywano przy użyciu laparoskopu. Przez 3-4 drobne nacięcia chirurg wkładał kamerę i „patyki” z różnymi chirurgicznymi końcówkami. W zależności od etapu operacji wymieniał je na te które pozwalały np. preparować tkanki, ciąć je lub zszywać.
Od kilkunastu lat sale operacyjne trafniej niż karty Stulecia chirurgów Thorwalda Jurgena wydają się jednak opisywać futurystyczne opisy rodem z powieści Stanisława Lema. Chirurg. Anestezjolog. Pielęgniarka. Pacjent. Robot. Tak! W dzisiejszych czasach nie wszyscy na sali operacyjnej są ludźmi. Najbardziej rozpowszechniony i pierwszy powszechnie stosowany robot chirurgiczny składa się z trzech elementów: konsoli, przy której chirurg jak kapitan Wrona w kokpicie samolotu siedzi wygodnie kilka metrów od stołu operacyjnego, kolumny po stronie pacjenta z czterema zrobotyzowanymi ramionami i wreszcie toru wizyjnego. Przed nadejściem robotyki chirurg miał do dyspozycji tylko dwie ręce. Teraz, dzięki robotom chirurg może przeobrazić się w wielkiego marvelowskiego pająka posiadającego cztery zautomatyzowane ramiona, z których każde ma inną funkcję: jedno precyzyjnie i delikatnie chwyta, drugie tnie niczym skalpel, trzecie koaguluje tkanki i zamyka naczynia krwionośne, wreszcie czwarte zakończone jest trójwymiarowym okiem pozwalającym powiększyć 10-krotnie obraz i widzieć wszystko w HD! Wykorzystanie pomocy robota w chirurgii staje się tak popularne, ponieważ technologia ta umożliwia przezwyciężenie trudności związanych z konwencjonalnej laparoskopią. Możemy widzieć lepiej i precyzyjniej operować. Robotyka ma jednak zalety nie tylko dla tych, którzy są operowani, ale także dla tych, którzy operują. Zamiast stać pochyloną nad pacjentem przez wiele godzin, chirurg może usiąść przy konsoli i pozwolić ramieniu robota wykonać pracę wymagającą wysiłku fizycznego. Uważa się, że pozwala to przedłużyć karierę operatora o dekadę.
Pacjentki z nowotworami trzonu macicy to często osoby obciążone licznymi chorobami; patologiczną otyłością, cukrzycą, nadciśnieniem tętniczym. Klasyczna operacja wiązała się z często tygodniowym pobytem w szpitalu. A dzisiaj? Pacjentka przychodzi do szpitala rano w dniu operacji a jest wypisywana do domu już następnego dnia po śniadaniu. To naprawdę niezwykłe słyszeć od nich, że nie widzą w tym nic niezwykłego i tak przecież powinno być.
Chirurgia jest nieustannie i dynamicznie rozwijającą się gałęzią medycyny. Do drzwi sal operacyjnych puka już min. rozszerzona rzeczywistość pozwalająca „zmiksować” dane cyfrowej zdjęcia radiologiczne z obrazem pola operacyjnego, modelowanie 3D i trójwymiarowy obraz w rozdzielczości 4K, technologia haptyczna pozwalająca „poczuć” strukturę tkanek czy wreszcie sztuczna inteligencja. Można przypuszczać, że wprowadzenie tych technologii pozwoli na przeprowadzanie jeszcze bardziej minimalistycznych, precyzyjnych i zwyczajnie bezpieczniejszych dla pacjenta operacji, a analogowych chirurgów przeobrazi w Chirurga 3.0.