Im bardziej ponura wiadomość tym wspanialsza relacja. Nie jest więc tajemnicą, że media uwielbiają historie o raku. Nas, czytelników, widzów i słuchaczy ten temat nigdy nie męczy.
Wielu z nas lub naszych bliskich chorowało lub choruje na raka, więc temat ten powoduje w nas uczucie strachu, boimy się go. Wreszcie, wszyscy chcemy wynalezienia magicznego lekarstwa które wyleczy z raka. Jak każdy lekarz pracujący na co dzień w oddziale, na którym leczy się chirurgicznie pacjentki z nowotworami ginekologicznymi, też tego chcę. Przeglądając media domyślam się też, że im bardziej doniesienie o nowym leku dla chorych z rakiem jajnika jest w swoim tytule “zaskakujące”, “niespodziewane” i “dające nadzieję”, tym bardziej jego oddziaływanie na komórki nowotworowe umieszczone w laboratoryjnej probówce lub nawet kilka lub kilkanaście miesięcy poprawy w wynikach leczenia wydaje się mieć przełomowe znaczenie dla przeglądającego nagłówki czytelnika. Na pewno taka informacja rozbudza nadzieje pacjentek i ich rodzin, a rzecznika Ministerstwa Zdrowia stawia w trudnej sytuacji konieczności tłumaczenia dlaczego leczenie nie jest jeszcze refundowane w Polsce.
Operacja cytoredukcyjna
Dla mnie bardziej zaskakujące jest to, jak rzadko pojawia się wzmianka o chirurgii, biorąc pod uwagę, że chirurgia najwyższej jakości pozostaje zdecydowanie najważniejszym kluczem do wyleczenia wielu nowotworów, tak jak ma to miejsce np. w raku jajnika. Nowotwór ten jest chorobą najczęściej diagnozowaną w zaawansowanym stadium, kiedy masy nowotworowe znajdują się nie tylko w obrębie miednicy, ale też często zajęte są narządy jamy brzusznej. Pomijając pojedyncze dobrze zdefiniowane sytuacje, gdy choroba jest tak zlokalizowana, że jej usunięcie nie jest możliwe ze względu na uwarunkowania anatomiczne, leczenie chirurgiczne polega na wykonaniu operacji cytoredukcyjnej w czasie której trzeba usunąć wszystkie widoczne zmiany nowotworowe. Nie większość, jak uważano jeszcze niedawno, nie ile się da, ale wszystkie. Wtedy taka operacja daje pacjentowi szansę na wyleczenie lub długi czas bez choroby. Różnice są niebagatelne. Szacuje się, że ta sama pacjentka, u której przeprowadzona została operacja cytoredukcyjna z usunięciem wszystkich widocznych zmian zyskuje ponad 30 miesięcy życia w porównaniu z sytuacją gdy pozostawiono zmiany powyżej jednego centymetra. W dużej części przypadków wykonanie takiej operacji wiąże się z koniecznością wykonania resekcji jelitowych, usunięcia śledziony, sieci większej, mobilizacji wątroby i wycięcia zmian w jej okolicy. Jednak ten wielogodzinny wysiłek tak pacjentki jak i zespołu chirurgicznego ma ogromny sens
Diagnoza problemu
Należy jednak pamiętać, że tak jak dobra chirurgia może pomóc, tak zła chirurgia może zaszkodzić. Efekty leczenia raka jajnika w Polsce, mierzone długością przeżycia pacjentek są o ok. 10 punktów proc. gorsze niż w innych krajach Unii Europejskiej. Czynników na to wpływających jak zawsze jest wiele, więc łatwo zagadać i rozmyć główne przyczyny. Jednak czytając Zieloną Księgę opracowaną niedawno z inicjatywy Polskiego Towarzystwa Onkologicznego przy współpracy Polskiego Towarzystwa Ginekologii Onkologicznej pewne fakty rzucają się od razu w oczy. Udowodniono, że doświadczenia związane z leczeniem raka jajnika, odpowiadające dużej liczbie nowych pacjentów rocznie leczonych w ośrodku, oraz możliwość prowadzenia postępowania wielospecjalistycznego są to warunki wpływające na skuteczność terapii. O ile w większości krajów Europy leczenie raka jajnika jest scentralizowane i możliwe tylko w wyspecjalizowanych placówkach (bo taka organizacja poprawia wyniki leczenia, czyli pacjentki żyją dłużej) to w Polsce realnie operować może każdy i wszędzie.
W Wielkiej Brytanii, w której mieszka zdecydowanie więcej ludzi, pacjentki z rakiem jajnika są operowane w dwudziestu ośrodkach, w Polsce takie leczenie zaraportowało blisko sto szpitali. Szacuje się, że 25% operacji jest wykonywana w placówkach o bardzo niewielkim doświadczeniu w tym zakresie. Ale jest wykonywana, bo może być wykonywana; system pozwala na to by sześciogodzinna operacja przynosząca pacjentce realny zysk była tak samo akceptowana i opłacana jak zabieg, który równie dobrze mógłby się nie odbyć lub lepiej by się nie odbył. Najważniejszy czynnik rokowniczy, czyli zakres pozostawionych zmian będący wykładnikiem jakości leczenia chirurgicznego nie jest nigdzie uwzględniany. Jeśli operujący chirurdzy nie rozumieją natury tej choroby, nie współpracują ściśle z innymi specjalistami zajmującymi się onkologią, jeśli operacja nie jest przeprowadzana w specjalistycznym ośrodku onkologicznym leczącym w skali roku wielu pacjentów z podobnymi nowotworami to pacjentki z rakiem jajnika są narażone na ryzyko, ryzyko na które nikt nie powinien być narażony.
Potrzeba zmian
Dlatego należy popierać wysokiej jakości chirurgię onkologiczną, często najtańsze i najbardziej skuteczne lekarstwo na raka. Na wielu poziomach; system powinien promować lub wręcz narzucać centralizację leczenia oraz uwzględniać jakość w selekcji i rozliczeniu ośrodków, ośrodki onkologiczne poddawać się niezależnej ocenie i certyfikacji przez niezależne zewnętrzne organy, sami ginekolodzy onkolodzy uświadamiać społeczeństwo na temat roli dobrej chirurgii i nie ustawać w ciągłym procesie doskonalenia swoich umiejętności chirurgicznych, w końcu organizacje pacjentów powinny promować dobre ośrodki, a same pacjentki świadomie wybierać te szpitale, które oferują największe szanse na ich wyleczenie. Nawet jeśli chirurdzy po żmudnej ale udanej operacji nie zwołują konferencji prasowych i nie wysyłają komunikatów dla prasy, dobrze żeby media miały świadomość, że “zaskakujące” “niespodziewane” i “dające nadzieję” rzeczy realnie wpływające na wyniki leczenia nie mniej niż nowe leki dzieją się codziennie na dziesiątkach sal operacyjnych w Polsce.