W polskiej kardiologii w ostatnich piętnastu latach dokonał się ogromny postęp. Jesteśmy w czołówce leczenia zawałów serca, jednak wciąż jest to jedno z najczęstszych powikłań miażdżycy, zwłaszcza u osób starszych. Jakie są czynniki ryzyka chorób sercowo-naczyniowych i co dzieje się z naszym sercem z upływem lat?
Panie Profesorze, dlaczego właśnie wraz z wiekiem stajemy się bardziej podatni na choroby serca i układu naczyniowego?
Wiek jest czynnikiem ryzyka. Udowodnionym i niepodważalnym czynnikiem ryzyka. Jest to pewne uproszczenie, bo niektóre choroby układu krążenia występują u osób młodszych. Ale większość powikłań, zwłaszcza miażdżycy, występuje u osób w wieku podeszłym. Dzieje się tak dlatego, ponieważ miażdżyca jest procesem, który rozwija się przez wiele, wiele lat. Co oczywiście nie wyklucza faktu, że powikłania mogą się pojawić u osób młodszych. Ale głównie to wiek, starzenie się organizmu, wieloletni proces z narastaniem miażdżycy. Biorąc pod uwagę starzenie się układu sercowo-naczyniowego, zmniejszenie podatności tętnic, usztywnienie tętnic, z wiekiem stajemy się bardziej podatni na rozwój nadciśnienia tętniczego. Tak samo jak z wiekiem jesteśmy bardziej podatni na rozwój niewydolności serca. Z wiekiem wzrasta także częstość występowania czynników ryzyka – epidemii XXI wieku. Niewydolność serca jest związana z powikłaniem miażdżycy, ale z drugiej strony na starość serce staje się, powiedzmy, mniej podatne na stres, mniej przygotowane do reagowania na obciążenia. Niewydolność serca to nic innego jak niezdolność serca do zapewnienia potrzeb organizmu w trakcie wysiłku, w trakcie zwiększonego zapotrzebowania. Dlatego chorują najczęściej osoby w wieku podeszłym. Serce staje się bardziej sztywne, w starszym wieku trudniej sercu się rozkurczyć, przyjąć większe obciążenie. To tzw. niewydolność serca rozkurczowa.
Profesor wyprzedził kolejne pytanie. Miażdżyca, zawał, nadciśnienie… To niechlubne podium chorobowe u osób starszych?
Proces miażdżycy może rozpocząć się nawet już w młodym wieku i postępować. W związku z tym w trakcie życia, gdy przybywa nam lat, proces miażdżycowy obejmuje nie tylko jedno naczynie – powiększenie blaszki miażdżycowej, ale również zwiększa się ryzyko miażdżycy w różnych obszarach naczyniowych. Nie tylko w obszarze naczyń wieńcowych, ale również w obszarze naczyń mózgowych i tzw. naczyń obwodowych. Miażdżyca w obrębie tętnic nasila się z wiekiem, jak również zwiększa się częstość występowania powikłań. A powikłanie miażdżycy to przede wszystkim zawał serca.
Głównym czynnikiem ryzyka jest wiek, a jakie są inne czynniki?
Czynników ryzyka chorób sercowo-naczyniowych jest bardzo wiele. Ta liczba przekracza 100. Dla indywidualnego pacjenta jest ważny określony czynnik, ale populacja to inne rozważania. Są takie czynniki, które są ważne dla całej populacji, są to: zaburzona gospodarka lipidowa, palenie tytoniu − niesłychanie istotny problem, nadciśnienie tętnicze i wiek, o którym już mówiliśmy. Kolejny, niesłychanie ważny czynnik to cukrzyca i to, co do cukrzycy doprowadza, czyli otyłość i tzw. zespół metaboliczny. Mówimy najpierw o zespole metabolicznym, najczęściej związanym z otyłością i tzw. opornością na insulinę. Kolejny etap to powikłania, które za sobą cukrzyca niesie − czyli znów: rozwój miażdżycy, wystąpienie zawału serca, udaru mózgowego. Na początku XXI wieku ogłoszono wyniki dużego badania, które przeprowadzono na wielu kontynentach i zidentyfikowano kilka tych najważniejszych czynników ryzyka, które wymieniłem. Populacyjnie, nasza profilaktyka powinna skutecznie się na tych czynnikach opierać.
Czy ze schorzeniami kardiologicznymi można żyć aktywnie?
Na poziomie ogólności można powiedzieć w ten sposób: ze schorzeniami kardiologicznymi trzeba żyć aktywnie! Żebyśmy byli bardziej precyzyjni… nie można powiedzieć, że aktywność fizyczną, bez kontroli, można doradzać każdemu bez względu na chorobę serca jaką ma. Są choroby serca, w pewnych sytuacjach, dla których podejmowanie dużych wysiłków fizycznych nie jest wskazane. Ale to rzadkość i takie wskazania dotyczą np. wad serca jeszcze przed operacją. Przy nadciśnieniu tętniczym, miażdżycy, kardiolodzy doradzają aktywność fizyczną. Kiedyś chory po zawale leżał w szpitalu wiele tygodni. Tak było jeszcze 25-30 lat temu. Dzisiaj, dlatego interweniujemy szybko, żeby chory po zawale serca wyszedł do domu w 3-4 dobie, by chory z niewydolnością serca mógł podjąć rehabilitację w 3-4 dobie hospitalizacji. Jeżeli ktoś pisze, że zaleca się unikania wysiłku, to robi wielki błąd. Oczywiście nie należy tej samej miary stosować dla wszystkich. Oceniamy pacjenta i mówimy: „proszę pana, trzeba aktywnie żyć, trzeba wykonywać wysiłek fizyczny”. Oczywiście nie każdemu zaleca się to samo. W zależności od stopnia zaawansowania choroby serca, zaleca się różny poziom wysiłku fizycznego.
Często słyszymy jak ktoś zdenerwowany mówi: „chyba dostanę zawału”. Czy to możliwe? Na zawał, w większości, pracujemy chyba latami..?
W dzisiejszych czasach stres, który teoretycznie u osób podatnych lub już z istniejącą miażdżycą, może być czynnikiem wyzwalającym produkcję substancji, które przyspieszą akcję serca i spowodują wzrost ciśnienia tętniczego. Przeprowadzono pewne ciekawe badanie związane np. z wystąpieniem gwałtownego kataklizmu, który powoduje tę stresową sytuację. Stwierdzono zwiększenie liczby nagłych zgonów sercowych właśnie w okolicach tego kataklizmu. Teoretycznie zatem, taki związek pomiędzy silnym stresem a zawałem jest możliwy. W kardiologii od niedawna, od kilku lat, rozpoznaje się zespół stresowy zbliżony do zawału. Przypomina zawał, występuje częściej u kobiet niż u mężczyzn i z reguły jest związany z gwałtownym stresem. Ten zespół stresowy nazywany jest zespołem takotsubo. I teraz się go rozpoznaje. Przy około 10% wszystkich zawałów w naczyniach wieńcowych nie ma nic, a nagle występuje obraz trudny do określenia. Nazwa takotsubo wzięła się od naczynia służącego do połowu ośmiornic. Serce przybiera wtedy dziwny kształt. Podsumowując lecz nie wchodząc w szczegóły, określenie nie jest do końca pozbawione sensu.
Jakie są największe wyzwania stojące przed opieką kardiologiczną w najbliższych latach ?
W mojej ocenie, z perspektywy Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego, w Polsce w ostatnich 15 latach dokonał się olbrzymi postęp w zakresie kardiologii. Zwłaszcza jeśli chodzi o kardiologię interwencyjną i o leczenie zawału serca. Polska jest w czołówce krajów Europejskich i zawał serca leczy się bardzo dobrze. Ten fakt skutkuje tym, i dobrze, że ludzie żyją dłużej, ale rozwija się u nich wspominana wcześniej niewydolność serca. Kiedyś ci chorzy umierali wcześniej. Dzisiaj żyją dłużej z chorobą serca i to doprowadza do niewydolności. W związku z tym, Polskie Towarzystwo Kardiologiczne jako priorytet stawia sobie następny cel. Mogę nawet powiedzieć, że mamy wsparcie pani Premier, której ten program przedstawialiśmy. Mamy wsparcie dla koncepcji stworzenia Narodowego Programu Prewencji i Leczenia Niewydolności Seca. Co ważne − zapobiegania, nie tylko leczenia niewydolności serca. Schorzenie to olbrzymi problem, ale co z profilaktyką? Mamy w Polsce milion chorych z niewydolnością serca, ponad 12 mln zagrożonych jest rozwojem niewydolności serca. Teraz działania Towarzystwa będą się na tym koncentrować. W tej chwili i przez następne kilka lat to wyzwanie z którym musimy sobie poradzić.