Proces starzenia rozpoczyna się między 30. i 40. rokiem życia, a więc dużo wcześniej niż zwykle zaczynamy myśleć o starości…
Za początek starości uważa się tradycyjnie ukończenie 65. roku życia. Granica ta jest arbitralnie ustalona – podobnie jak ukończenie 18. roku życia wyznacza granicę dojrzałości. Podstawowa różnica pomiędzy tymi dwoma granicami jest jednak taka, że o ile wszyscy chcemy stać się dorosłymi, to raczej nikt nie chce być stary. Starość przyjęło się mierzyć wiekiem kalendarzowym, choć panuje powszechna zgodność, że w żadnej innej grupie wiekowej różnice pomiędzy osobami w tym samym wieku nie bywają tak znaczne jak w starości. Zgoda istnieje także co do potrzeby miernika, który określałby stopień biologicznego zużycia organizmu; niestety do dzisiaj taki parametr nie został zdefiniowany.
Uważa się, że granicę 65 lat jako początek starości zawdzięczamy Otto von Bismarckowi, który pod koniec XIX wieku stworzył podwaliny systemu emerytalnego. Wtedy jednak średnia długość życia w Europie wynosiła 40-45 lat, podczas gdy dzisiaj wynosi ona w Polsce ponad 76 lat. Żyjemy coraz dłużej. Co więcej, porównywalne grupy wiekowe są coraz sprawniejsze. Być może więc powinno się przesunąć tę przyjętą arbitralnie granicę starości…
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) wyróżnia okres wczesnej starości – jako jej pierwsze 15 lat, choć według WHO starość zaczyna się już w 60 roku życia. Wszystko to jednak są granice umowne i być może warto tu wspomnieć, że typowe dla geriatrii cechy procesów chorobowych, takie jak współwystępowanie wielkich zespołów geriatrycznych (np. upadki, nietrzymanie moczu, niedożywienie, ale także depresja czy otępienie) pojawiają się w późnej starości. Czy nie jest to zatem argument w kierunku „opóźniania” starości?
Starość bywa różna. Kiedy się o niej mówi, wyłaniają się zwykle dwa skrajne jej obrazy. Pierwszy to starość z niepełnosprawnością i zależnością od pomocy innych, nieodłącznie związana z obrazem źle prowadzonych instytucji, w których opieka sprawowana jest niewłaściwie. Ten właśnie stereotyp starości – z niezaspokojonymi potrzebami – jest jednym z elementów spirali strachu przed starością. W konsekwencji tego stereotypu pytanie, co się ze mną stanie gdy będę potrzebował pomocy, jest jednym z tych, których lepiej nie zadawać. Na drugim biegunie jest starość w pełni sprawna, czyli obraz 80-latka, którego styl życia niewiele różni się od typowego dla osób młodych. Ten stereotyp też nie pomaga. Wzmaga wręcz strach, bo skoro już dziś, w znacznie młodszym wieku, nie jestem tak sprawny – to jaka będzie moja starość? Potrzebna jest więc przestrzeń dla NORMALNEJ STAROŚCI, takiej z wyzwaniami i ograniczeniami typowymi dla upływającego czasu.
Starości, której stałym elementem jest pokonywanie trudności, które przecież codziennie wielu z nas się udaje. Trzeba zacząć o tym spokojnie i rzeczowo rozmawiać – aby oswoić starość i zobaczyć jej realny wymiar. Starość jest etapem ontogenenzy, czyli rozwoju osobniczego, a zatem przemian jakim podlega organizm od urodzenia do śmierci. Dlaczego więc nikt nie chce być stary? Boimy się określenia „stary”, bo na pytania o skojarzenia z tym słowem właściwie bez wyjątku pojawiają się określenia „niepotrzebny”, „zużyty”, „niechciany”. Pamiętam jednak jedno ze spotkań poświęconych starości, na którym zaawansowana wiekiem, bardzo elegancka kobieta powiedziała, że ona jest stara, i nie chce udawać, że jest młoda. Chce być stara, bo starość nabiera wartości wraz z upływem czasu tak jak stare wino czy stare obrazy albo wreszcie stare fotografie, które żółkną przecież i blakną, ale ożywają, kiedy bierzemy je do rąk i opowiadamy zaklęte w nich historie. Dlaczego więc ignorujemy fakt, że wraz z wiekiem nabywamy doświadczenie i możemy je przekazać młodszym? Dlaczego nie widzimy, że wiele umiejętności można łatwiej i szybciej zdobyć współpracując ze starszym „mistrzem”?
Boimy się być starzy, bo boimy się starości, bo traktujemy ją jako coś niechcianego, podczas gdy w rzeczywistości alternatywy wobec niej nie ma. Jedyną alternatywą wobec długiego życia i starości jest wczesna śmierć, co jednak trudno rozpatrywać w kategoriach szczytu marzeń. Można więc bez przesady powiedzieć, że powinniśmy zacząć marzyć o dobrej starości. I powinniśmy się do tej dobrej starości przygotować. Jak pokazują badania, modyfikacja stylu życia – a więc aktywność fizyczna, aktywność poznawcza i społeczna oraz dieta wpływają na tempo procesu starzenia. Im wcześniej więc mamy ją w planach tym spokojniej możemy obserwować upływ czasu.
Jednakże upływ czasu jest nieubłagany i czas wcale nie zaczyna biec szybciej gdy jesteśmy starsi, choć często tak nam się subiektywnie wydaje. Ponieważ chcemy być ciągle młodzi, staramy się nie myśleć i nie mówić o starości, tak jakby to pozwoliło jej uniknąć. Tymczasem na przykład czytany tekst staje nieostry i trzeba go nieco oddalić, aby był czytelny, potem jeszcze trochę i znowu trochę… Można oczywiście się to tego nie przyznawać, ale nie zmienia to faktu, że jest to objaw starzenia. Oko jest bowiem jednym z najbardziej spektakularnie starzejących się narządów.
Warto podkreślić, że samo starzenie nie jest przyczyną chorób – jak niestety często się to tłumaczy w placówkach ochrony zdrowia. Wskazuje to na brak wiedzy z zakresu geriatrii personelu placówki i jest objawem dyskryminacji pacjentów ze względu na wiek. Postepowanie takie utwierdza kolejny stereotyp, że starość musi mieć konkretne objawy, takie jak np. ból czy nietrzymanie moczu. Pacjenci ich zatem nie zgłaszają, ponieważ są przekonani, że wynikają z procesu starzenia i nie da się ich leczyć. Tymczasem jedną z cech szczególnych postepowania geriatrycznego jest poszukiwanie odwracalnych przyczyn występujących wielkich zespołów geriatrycznych i ich leczenie. Należy tu podkreślić, że niewątpliwym osiągnięciem opieki nad chorym starszym w Polsce jest wprowadzenie w nowym systemie kształcenia lekarzy obowiązkowych elementów geriatrii. Można więc mieć nadzieję, że w nieodległej przyszłości osoby starsze będą otrzymywać bardziej adekwatną opiekę medyczną.