Nie może być tak, że Polacy chronią się przed zawałami i nowotworami i badają się pod ich kątem, a ignorują trzecią najgroźniejszą przyczynę zgonów – przewlekłą obturacyjną chorobę płuc (POChP); i nie mają o tej chorobie elementarnej wiedzy.
Jestem naprawdę oburzony, kiedy rozpoznaję POChP u chorego, u którego w badaniu spirometrycznym objętość wydechowa pierwszosekundowa wynosi 25% a SaO2 wynosi 88%. Gdzie była medycyna polska w okresie, kiedy chory stopniowo wchodził w fazę niewydolności oddechowej? Nie można wszystkiego zrzucać na pacjenta i twierdzić, że tylko on ponosi odpowiedzialność za to, że tak późno wykonał pierwszą w życiu spirometrię.
Palenie i zanieczyszczenia – „przepis” na POChP
Aż 80% chorych na POChP to palacze, ale ok. 20% to ludzie, którzy nigdy nie palili papierosów. W tej drugiej grupie wystąpienie POChP przypisuje się częściowo biernemu paleniu. Wystąpienie POChP zależy też od predyspozycji genetycznych, dlatego warto wiedzieć, jakie choroby w rodzinie są spotykane.
Sytuację z występowaniem POChP będzie poprawiał fakt, że Polacy palą zdecydowanie mniej papierosów niż kiedyś. Jednak obecnie poprawy tej nie widać, gdyż konsekwencje wieloletniego palenia pojawiają się z opóźnieniem. Gdy na badanie trafia chory z objawami, który nie pali od 1-2 lat, częstym błędem popełnianym przez lekarzy jest to, że w wywiadzie umyka im wcześniejszy 30-40-letni okres palenia.
Drugim niezwykle ważnym czynnikiem sprawczym POChP i jej zaostrzeń są zanieczyszczenia powietrza. W smogu chory na POChP gorzej się czuje i na ten ważny aspekt warto zwrócić mu uwagę. W okresie wysokich stężeń zanieczyszczeń powietrza chorzy powinni unikać wychodzenia z domu i nosić maski z filtrami powietrza chroniącymi ich od inhalacji tych zanieczyszczeń, bo mimo stosowania leków będą one wywoływały zaostrzenie choroby. Dzięki aplikacjom w telefonach, informujących o czystości powietrza, można dowiedzieć się, dlaczego samopoczucie w danym okresie ulega pogorszeniu i uniknąć niebezpiecznych aktywności.
Spirometria – klucz do rozpoznania POChP
Typowe symptomy POChP, czyli kaszel i duszność wysiłkowa, są zdradliwe, gdyż osoby palące papierosy, kaszlące przewlekle zaczynają się do kaszlu przyzwyczajać. Jeśli ktoś kaszle, do 3 tygodni można stosować leczenie objawowe, obserwację, a w uzasadnionych przypadkach antybiotyki, ale zgodnie z zaleceniami kaszel trwający ponad 3 tygodnie wymaga diagnostyki aż do ustalenia jego przyczyny. Z kolei duszność, która pojawia się przy większym wysiłku u osoby od 30 lat palącej papierosy, przypisywana bywa nie chorobie a starzeniu się (POChP zaczyna się bowiem w późniejszych dekadach życia) i w związku z tym osoba objawowa ogranicza aktywność fizyczną. Świetnym testem sprawdzającym sprawność układu oddechowego – bez lekarza i bez spirometrii, która jest kluczem do rozpoznania POChP – jest marsz z rówieśnikiem. Jeśli nie nadążamy za równolatkiem, warto zrobić spirometrię. Badanie to powinno być wykonane u osób palących papierosy, kaszlących, mających duszności, trudności z tolerancją wysiłku, a także u osób z czynnikami zwiększającymi ryzyko wystąpienia POChP. Tymczasem u swoich pacjentów rozpoznaję tę chorobę w poważnym stadium zaawansowania – kiedy stawiana jest diagnoza, ich płuca są już bardzo zniszczone. Winę za taki stan rzeczy ponoszą także lekarze, gdyż to ich zadaniem jest skierować pacjenta na badanie spirometryczne. Obserwuję tutaj głęboki brak profesjonalizmu po stronie medycyny polskiej, bo z jednej strony mamy pacjenta nieświadomego ważnej choroby, a z drugiej – lekarze niebędący pulmonologami u chorych z objawami typowymi dla POChP nie wykonują badania, które jest podstawą diagnostyki tej choroby.
Diagnozować i leczyć nowocześnie
Problem ten został już dostrzeżony i w opiece koordynowanej w poradniach POZ znalazły się spirometria i wczesne wykrywanie POChP. Powodzenie tego programu zależeć jednak będzie od dobrego wyszkolenia osób zaangażowanych w wykonywanie spirometrii. Niestety jakość wykonywania i interpretacji tych badań w naszym kraju nie jest odpowiednia. Rozwiązaniem mogłoby być certyfikowanie pracowni spirometrycznych biorących udział w tym ogólnopolskim programie, co postuluje od dekad Polskie Towarzystwo Chorób Płuc, niestety bez rezultatu. Wielokrotnie zetknąłem się z sytuacją, że nie rozpoznano choroby i nie podano leków rozszerzających oskrzeli pacjentom, u których kilkukrotnie wykonywana spirometria wykazywała narastającą obturację oskrzeli. W innych przypadkach chorzy na POChP mieli zlecone stosowanie leków wziewnych jedynie doraźnie lub w zbyt długich odstępach nie uwzględniających farmakokinetyki danego leku. Trzeba podkreślić, że doraźne stosowanie leków w POChP jest błędem, bo to przewlekła choroba i nie można sobie tu pozwolić na okresy bezlekowe. W ostatnich latach dokonał się postęp w zakresie leczenia POChP – bazuje ono teraz na znacznie bardziej skutecznych lekach długodziałających, tymczasem chorym wciąż przepisywane są krótkodziałające i zdecydowanie mniej skuteczne leki starej generacji i często ze złym sposobem dawkowania, niezgodnie z farmakokinetyką tych preparatów. To kolejny problem związany z leczeniem POChP w Polsce.