Tytuł naszego raportu „Zdiagnozowani, ale nieleczeni” jest nieco prowokacyjny, lecz trafnie podsumowuje główne odkrycie, że jest wielu pacjentów, którzy mają diagnozę, więc wiedzą, że mają raka płuc, ale potem z jakiegoś powodu chorzy ci nie zostają wyleczeni.
W raporcie przyjrzeliśmy się sytuacji chorych na raka płuc w latach 2014-2020 w 12 krajach Europy. Polska była jednym z nich. Interesowało nas, czy pacjenci z rakiem płuca są chorymi z zaawansowaną chorobą oraz czy są leczeni, a jeśli tak, to jaki rodzaj leczenia otrzymują.
Raport ujawnia, że istnieją duże różnice w Europie, jeśli spojrzeć na 12 krajów, które badaliśmy. Na szczycie mamy Belgię, Grecję, Norwegię i Portugalię. Jest to więc mieszanka krajów bogatych i biednych. Tak bardzo zaskoczyła nas tutaj obecność Grecji i Portugalii, że sprawdzaliśmy nasze wyniki trzykrotnie. Zaskoczenie czekało też na dole listy – zobaczyliśmy tam Polskę; ale Polska jest w dobrym towarzystwie, bo obok Wielkiej Brytanii.
Dlaczego Polska jest w tym miejscu?
Odpowiedzią jest druga część raportu. Rozmawialiśmy z ekspertami klinicznymi we wszystkich krajach; w Polsce – z ośmioma ekspertami. W Polsce problem leży w organizacji opieki nad chorymi z rakiem płuca. Od postawienia diagnozy do rozpoczęcia leczenia upływa dużo czasu. W tym czasie choroba postępuje i wskutek tego tracicie wielu pacjentów. Inne kraje mają lepsze wyniki, gdyż ścieżka chorego jest szybsza i opieka jest lepiej zorganizowana.
Kraje, które osiągnęły sukces, np. Norwegia, Irlandia, ustrukturyzowały ścieżkę pacjenta. Zrobiono listę kontrolną określającą etapy, dla których zdefiniowano, jakiego rodzaju usługi powinien otrzymać pacjent i kto jest odpowiedzialny za ich realizację, a więc do jakiego lekarza chory powinien się udać i ile czasu powinno zająć działanie na każdym etapie.
Jest poprawa, ale…
Jeśli spojrzymy na sytuację, np. w Polsce, widzimy, że w 2014 roku było tylko ok. 30% chorych, którzy otrzymali leczenie, jakie powinni otrzymać w przypadku raka płuc w późnym stadium. Oznacza to, że pozostałe 70% pacjentów nie otrzymało odpowiedniego leczenia. Dobrą wiadomością jest to, że sytuacja w Polsce z czasem uległa poprawie. Częściowo jest to spowodowane swoistą rewolucją w sposobie leczenia pacjentów z rakiem płuc – większość krajów przechodzi na immunoterapię i terapie celowane. Chemioterapia nadal jest stosowana, ale nie jest już liderem.
Od 2011 do 2020 pojawiło się aż 20 nowych leków przeciwnowotworowych zatwierdzonych przez Europejską Agencję Leków. To bardzo dużo, biorąc pod uwagę, że to leki tylko na raka płuc. Wiele z nich wykorzystuje się w immunoterapii. Ponieważ immunoterapia jest naprawdę rewolucją w leczeniu, dlatego tak ważne jest, aby pacjenci mieli do tych leków dostęp. Niestety – z naszego raportu wynika, że wielu pacjentów w Polsce, a także w innych krajach europejskich, leków tych nie otrzymuje; chociaż europejskie wytyczne kliniczne wskazują, że powinni.
Rekomendacje dla Polski
Polska potrzebuje zmian w organizacji diagnostyki chorych, przeglądu etapów realizowanych przed wdrożeniem leczenia i lepszej koordynacji całości, ponieważ macie centra diagnostyczne z pulmonologami, którzy czasami również leczą w nich pacjentów, ale wielokrotnie chorzy muszą iść na terapię do innego szpitala – do centrum onkologicznego. Inna sprawa to polepszenie diagnostyki, bo żeby zastosować nowoczesne terapie, trzeba chorych przebadać. I to jest w Polsce problem, gdyż NFZ nie płaci za wszystkie badania diagnostyczne, a bez badań nie można dostać leków. Zastanawiający jest fakt, że macie programy lekowe – czyli niektóre z nowoczesnych terapii są dostępne dla polskich pacjentów, ale warunkiem włączenia do programu jest wykonanie np. testów PD-L.
I usprawnić proces refundacyjny dla nowych leków, gdyż trwa bardzo długo. Kiedy Europejska Agencja Leków zatwierdza lek, nie oznacza to, że następnego dnia jest on dostępny w Polsce. W przypadku leków przeciwnowotworowych zajmuje to w Polsce 3-4 lata. I to właśnie zaobserwowaliśmy w przypadku immunoterapii.