Terapii CAR-T- cells poddana została 62-letnia pacjentka, u której rozpoznano chłoniaka. Leczenie przeprowadzono na przełomie 2019 i 2020 r. w Narodowym Instytucie Onkologii w Gliwicach.
Źle czułam się od 2018 r. – przez prawie rok wszystko mnie bolało, szczególnie noga. Miałam problemy z chodzeniem, nie potrafiłam siedzieć. Ponieważ mam boreliozę, kierowano mnie na kolejne badania, ale one (łącznie z tomografią komputerową) nie wskazywały przyczyny. Dopiero badanie rezonansem magnetycznym wykazało, że mam zmiany. Podejrzewano zmiany meta spowodowane chłoniakiem lub szpiczaka. W marcu 2019 r. zdiagnozowano chłoniaka typu B – okazało się, że to nowotwór wysokiego ryzyka.
Początkowo zastosowano u mnie różne kombinacje chemioterapii w kilku seriach, ale organizm nie zareagował na leczenie. Nastąpiła progresja choroby. Wtedy zaproponowano mi udział w nowym programie leczenia – terapię CAR-T-cells, darmową dzięki programowi tzw. wczesnego dostępu do leku. Spadła mi ta propozycja, jak gwiazdka z nieba! O zakwalifikowaniu do terapii dowiedziałam się pod koniec listopada 2019 r. W grudniu 2019 r. pozyskano ode mnie komórki, a 27 stycznia 2020 r. podano mi kroplówkę ze zmodyfikowanymi limfocytami T. Był to jednorazowy wlew wykonany na wysokości obojczyka, który trwał ok. 30 minut.
Przed terapią komórkami CAR-T przeszłam wiele badań i konsultacji, m.in. z kardiologiem i neurologiem. Przebadano także moje rodzeństwo pod kątem zgodności tkankowej – na wypadek, gdyby terapia CAR-T nie powiodła się i trzeba było od tzw. bliźniaka genetycznego pozyskać komórki macierzyste do przeszczepienia szpiku.
W pierwszym dniu po podaniu komórek CAR-T czułam się dobrze, ale już w kolejnym dniu pojawiła się gorączka. Stany gorączkowe pojawiały się w ciągu pierwszego tygodnia po wlewie. W drugim tygodniu pojawiły się problemy z pamięcią – zapomniałam, jak obsługuje się telefon, nie potrafiłam poradzić sobie z obsługą pilota do telewizora, nie potrafiłam przeczytać tekstu zapisanego na kartce… Codziennie przychodziły do mnie lekarki – specjalistki neurologii i psychologii. Musiałam wykonywać ćwiczenia pamięciowe, np. liczyć czy zapamiętywać słowa. Początki były naprawdę trudne, ale po dwóch tygodniach wszystko stopniowo wróciło do normy. Teraz nie mam żadnych problemów z pamięcią i radzeniem sobie w życiu. Nie mam problemów z poruszaniem się, choć chodzę jeszcze o kuli i lekko utykam; i nic mnie nie boli. Moje obecne samopoczucie jest o 100% lepsze od tego, jakie było w zeszłym roku. Od marca 2020 r. nie byłam w szpitalu. Wcześniej hospitalizacje miały miejsce co 2-3 tygodnie. Głęboko w sobie czuję, że terapia CAR-T przyniosła pozytywny efekt – na pewno. I życzę każdemu, aby ją dostał – za darmo, tak jak ja. Oraz tego, aby to leczenie pomogło, tak jak pomogło mi.
Jestem bardzo zadowolona z tej terapii. I chcę serdecznie podziękować całemu zespołowi medycznemu z Narodowego Instytutu Onkologii w Gliwicach za zaangażowanie i opiekę nade mną.