Rodzi się dziecko. Stajesz się rodzicem po raz pierwszy lub kolejny. Robisz wszystko, żeby to dziecko było bezpieczne i szczęśliwe. Pojawiają się medyczne decyzje, które trzeba podjąć. A z nimi wątpliwości.
Pogłoski mkną przez internet z siłą wezbranej rzeki, niosąc ze sobą wcale nie przede wszystkim nieprawdziwe informacje, tylko lęk. Widzę, że ten lęk towarzyszy rodzicom i wcale im się nie dziwię. Sama jako rodzic nie jestem na to całkowicie odporna, bo łatwo wzbudzić emocje, odnosząc się do bezpieczeństwa dziecka. Lęk może prowadzić do wrogości, zaprzeczania faktom, życzeniowego myślenia.
Internetowi doradcy beztrosko podważają wszelkie osiągnięcia współczesnej medycyny. Nie muszą się w żaden sposób mierzyć z konsekwencjami swoich słów. Doradzają nie ufać nauce (lecz ufać ich namowom) i nie zgadzać się na nic (oprócz ich rad).
Wierzę, że sposobem na obniżenie lęku, jest wiedza na dany temat. Gdy mamy wiedzę, to ona może kierować naszymi decyzjami, nie lęk.
Rodzice odmawiają na oddziałach noworodkowych podania witaminy K, nie mając pojęcia, co to jest, biorąc to za szczepienie. A gdyby zostało im wytłumaczone i gdyby wysłuchali, wiedzieliby, że noworodki mają niski poziom własnej wit. K, odpowiadającej za krzepliwość. I że podając wit.K zabezpieczamy dzieci przed krwawieniem, np. do ośrodkowego układu nerwowego. Chronimy mózg przed krwotokiem.
Rodzice nie rozumieją, dlaczego szczepienie przeciw gruźlicy jest podawane w Polsce w pierwszych dobach życia, a w wielu krajach wcale. Może zagrożenie nie istnieje, a nasze dzieci dostają szczepienie niepotrzebnie?
W Polsce nadal zapadalność na gruźlicę jest na tyle duża, że nie możemy sobie pozwolić na rezygnację ze szczepienia (w 2018 roku 3-krotnie większa, niż np. w Niemczech). Liczba zachorowań systematycznie maleje, jednak w 2018r. wciąż wynosiła ok. 5,5 tysiąca. Gdy osiągniemy kryteria, uznane przez WHO za bezpieczne, będziemy mogli rozważyć wycofanie tego szczepienia z kalendarza. Dla Polski na to za wcześnie.
Zaraz, Róża, skąd się biorą ci chorzy, skoro szczepienie podaje się w Polsce od kilkudziesięciu lat? Czyli szczepienie nie działa! A zresztą sąsiad kolegi i mama listonosza mieli gruźlicę płuc i zostali wyleczeni. Po co szczepić?
Najważniejsze zadanie szczepienia to nie zapobieganie płucnej postaci gruźlicy. Podajemy szczepienie po to, i dlatego tak wcześnie, żeby zabezpieczyć niemowlęta przed zagrażającymi życiu postaciami choroby, jak zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych i sepsa. Małe dzieci są grupą ryzyka zachorowania i ciężkiego przebiegu gruźlicy. Internet mówi: niepotrzebne, nie chroni płuc! Jest potrzebne, skutecznie chroni życie najmłodszych.
To garstka z setek pytań, które zadają rodzice. Słusznie, należy pytać, chodzi przecież o zdrowie naszych dzieci. Jednocześnie szukajmy informacji w wiarygodnych źródłach. Nie u ludzi, którzy wzniecają panikę, a nie biorą odpowiedzialności za konsekwencje swych rad. Bądźmy ostrożni, gdy zamiast argumentów słyszymy odwołania do emocji, bo wtedy łatwo o manipulację. A jako medycy starajmy się dać rodzicom efektywne narzędzie obrony przed wpływem internetowych spekulacji i lęku. Wiedzę.